środa, 14 stycznia 2015

Więcej dzieci?



W mediach ostatnio dużo czasu poświęca się sytuacji demograficznej naszego kraju. Mnie bardzo interesuje to zagadnienie. Jestem mamą dwójki dzieci, marzy mi się jeszcze jedno lub dwa. Dlaczego nie realizuje tego marzenia?
Dla mnie posiadanie większej ilości dzieci sprawia, iż muszę całkowicie zrezygnować z pracy zawodowej. Dzieci wymagają dużej ilości czasu. Często chorują, trzeba z nimi chodzić do ortopedy, stomatologa, na bilanse okresowe, a  niektórzy rodzice muszą jeszcze chodzić z dziećmi na zajęcia z gimnastyki korekcyjnej czy do logopedy. To wszystko są nieobecności w pracy, a im więcej dzieci to więcej nieobecności w pracy, czego pracodawcy nie chcą i nie zatrudniają matek z małymi dziećmi.  Jeśli nawet zdarzają się tacy co zatrudniają, to proszę postawić się na miejscu kobiety z czwórką dzieci. Cały dzień spędza w pracy. Po pracy musi zrobić zakupy. Przychodzi do domu, a tam rzuca się na nią ta czwórka dzieci. Każde z nich ma jakiś problem do rozwiązania: prace domową, podarte spodnie i stłuczone kolano, kłótnie z koleżanka itd.  Jest godzina 22 gdy to ogarnie, a zostało jeszcze gotowanie, pranie i sprzątanie. Przy czwórce dzieci pranie na pewno musi być wykonane codziennie nie mówiąc o tym jak wielki garnek zupy należy ugotować. Taka kobieta kadzie się spać o drugiej w nocy i wstaje o szóstej rano. Ja i wiele moich koleżanek mówi dziękuje, gdy pomyśli sobie, że tak ma wyglądać ich życie.  
Posiadanie trójki czy czwórki dzieci eliminuje kobietę z rynku pracy na przynajmniej dziesięć lat, do momentu kiedy dzieci stają się na tyle samodzielne, że są wstanie same pójść do szkoły, odrobić lekcje, posprzątać, uprać i zrobić sobie coś do jedzenia, czyli przejąć choćby po części obowiązki matki. Wiem, że niektórzy powiedzą, że ojciec powinien dzielić z matką obowiązki domowe. Rzeczywistość niestety w większości domów wygląda następująco: mężczyzna zarabia więcej od kobiety, więc rodzina nie może pozwolić sobie na to by utracił prace, zwłaszcza ta wielodzietna. Ojciec zarabia więcej, wiec często i pracuje dłużej. Mojego męża nie ma całymi dniami, więc cały trud wychowania dzieci spoczywa na mnie.  Ja nie mam niestety mamy ani babci, która byłaby na tyle dostępna, by choć przez chwilę móc pomóc mi przy wychowywaniu dzieci. Wszystko muszę zrobić sama.
Załóżmy, iż mam ta czwórkę dzieci i zrezygnowałam z pracy na te dziesięć czy dwanaście lat.  Dzieci chodzą już do szkoły i są już na tyle samodzielne, że chcę wrócić do pracy.  Mam dwa lata doświadczenia zawodowego, a potem dwanaście lat przerwy. Kiedyś biegle posługiwałam się językiem angielskim , znałam również język niemiecki i rosyjski, ale przez ten czas prawie wszystko zapomniałam.  Czy dostanę pracę w zawodzie? Raczej nie.  Będę musiała tak jak wielu Polaków zmierzyć się ze smutną rzeczywistością i zastanowić się czy lepiej być bezrobotnym, czy z tytułem magistra sprzedawać w sklepie.
Moim zdaniem to jest najważniejszy powód dlaczego ludzie nie decydują się na większa ilość dzieci.  Karty wielkiej rodziny, czy płatne urlopy moim zdaniem są zapomogą nie zachęta.
Ja bardzo chętnie zdecydowałabym się na kolejne dziecko, gdybym miała pracę na pół etatu. Na pół etatu nie przez rok po powrocie z urlopu macierzyńskiego, ale przez te dziesięć czy dwanaście lat.   Taka praca rozwiązałaby większość moich problemów. Pół dnia miałabym wolnego, więc byłby czas aby ugotować, posprzątać, zrobić pranie czy pojechać z dzieckiem do dentysty.  Praca na pół etatu dałaby mi ciągłość zawodową. Wiem, ze ciężko w tym czasie byłoby mi „robić karierę”, ale później czemu nie? Byłaby pracującą matką, a nie „kurą domową” bo tak niestety postrzegane są kobiety, które zajmują się domem i dziećmi.
Ja już prawie rok czasu szukam takiej pracy, niestety bez pozytywnego efektu. Mam na tyle dogodną sytuację, że mogę wrócić do mojego obecnego pracodawcy, ale na cały etat. Pojawiają się czasem ogłoszenia o pracę na pół etatu, ale na rok na zastępstwo. To mnie nie interesuje, gdyż nie chcę po roku szukać następnej pracy.
Pracodawcy jeśli mają wolne stanowisko wola zatrudnić jedną osobę niż dwie na pół etatu.  Mam znajomych w zachodnich krajach Unii Europejskiej i tam wiele kobiet pracuje na pół etatu, dzieląc przy tym pracę zawodową z obowiązkami wobec rodziny. Państwo Polskie powinno zachęcić pracodawców do zatrudniania na pól etatu. To ma wiele zalet dla pracodawcy: prawie zawsze ma pracownika. Nie ma problemów z tym kto wykona daną pracę, gdy np. jeden pracownik chce iść na urlop lub się rozchorował.  Jedna osoba oczywiście nie może zrobić w tym samym czasie tyle co dwie, ale jest w stanie zając się najbardziej pilnymi rzeczami. Zatrudniający śpi spokojniej, gdyż wie, że jeśli jeden pracownik mu się rozchoruje w najbardziej pracowitym okresie, to zostaje mu jeszcze ten drugi.
Drugim bardzo ważnym zagadnieniem, do którego nie przykłada się zbyt wielkiej wagi, a stanowi znaczną przeszkodę w tym aby rodziło się więcej dzieci jest to jak postrzega się kobietę, która rezygnuje z pracy zawodowej i zajmuje się tylko dziećmi. Ja uważam, iż kobietom, które mają duża rodzinę powinno się dawać medale i w ten sposób doceniać ich ciężką pracę. Społeczeństwo uważa jednak inaczej! Kobieta, która nie pracuje uznawana jest za leniwą, dająca zły przykład swoim dzieciom itd.. Uważam, że tutaj wielką rolę do spełnienia mają media. Powinny częściej pokazywać,  jak jedna osoba w rodzinie rezygnuje z pracy zawodowej na rzecz swojej dużej rodziny, ale ta rodzinna nie powinna być przedstawiana jako biedna, czy patologiczna, a wręcz odwrotnie.
Na koniec moich przemyśleń pozostawiłam aspekt finansowy. Utrzymanie wielodzietnej rodziny, zwłaszcza gdy jedno z rodziców nie pracuje jest wyzwaniem. Uważam, iż ulgi finansowe powinny być na tyle wysokie, aby opłacało się mieć dzieci. Wątek ten postaram się rozwinąć innym razem.

Co Ciebie drogi Czytelniku zachęciłoby do posiadania dużej, wielodzietnej rodziny?